Młodszym Czytelnikom przypomnę,
że 45 lat temu słowa te wypowiedział
członek załogi statku kosmicznego
Apollo 13, John Swigert, gdy nagle, 328
tys. km od Ziemi, na statku eksplodował
zbiornik z tlenem. Kto inny wrzasnął-
by być może „Jezus, Maria, ratunku!”,
a Swigert tylko spokojnie: „Mamy problem”. Przypomniałem
sobie te słowa, w DK „Orion” na Saskiej Kępie, gdy słuchałem
dyskusji na temat uruchomienia linii tramwajowej, znanej jako
„Tramwaj na Gocław”. Pomysł ten rok temu rzucił burmistrz Pragi
Płd. Tomasz Kucharski, gdy stało się jasne, że budowa metra
w kierunku Gocławia odsuwa się w bliżej nieokreśloną przyszłość,
a zatwierdzone już plany rozbudowy tego osiedla przewidują
w najbliższych latach wybudowanie 7 tys. mieszkań. Dotychczasowe
ciągi komunikacyjne z Gocławia do centrum Warszawy już
są niewydolne, trzeba więc zawczasu pomyśleć, jak temu zaradzić.
Stąd pomysł szybkiego tramwaju, niewrażliwego na korki i zapchane
ulice. Pomysł – jak się wówczas wydawało – chwycił.
Rozpoczęto batalię o przekonanie ratusza, aby włączył tę inwestycję
do planu na najbliższe lata. I kiedy to się wreszcie stało, do kontrnatarcia
przystąpił samorząd mieszkańców Saskiej Kępy. Zwrócił się on
o zorganizowanie w tej sprawie spotkania z władzami dzielnicy i miasta.
Po 2,5-godzinnej, czasami mało „wersalskiej”, dyskusji śmiało
mogę stwierdzić, że: „Gocław, mamy problem”. Przypomnę, że tory
miały przebiegać m.in. w pobliżu Afrykańskiej i Międzynarodowej,
(wzdłuż Kanału Wystawowego, skrajną częścią działek). Zaprotestowali
– co zrozumiałe ̶ mieszkańcy Afrykańskiej i Międzynarodowej,
zwłaszcza z kilkunastu bloków, położonych najbliżej planowanej trasy.
Na brak konsultacji skarżyli się działkowcy. Pytano, jak pogodzić zagospodarowanie
Kanału Wystawowego (projekt obywatelski wygrał
głosowanie w budżecie partycypacyjnym) z linią tramwajową. Krytykowano
brak planu zagospodarowania przestrzennego. Padały także
różne, na ogół egzotyczne propozycje, co zrobić zamiast tramwaju:
na Saskiej urządzić buspas likwidując ścieżkę rowerową (następne
spotkanie zorganizowaliby wtedy rowerzyści i ekolodzy), wyznaczyć
buspas na Trasie Siekierkowskiej (zatkałoby to tę Trasę, a jest ona dziś
zbawieniem dla kierowców, przeprawiających się na lewy brzeg), metrobus
zamiast tramwaju (mieszkańcy obu wspomnianych ulic mieliby
pod oknami nie tylko hałas silników, ale i spaliny, a przy Waszyngtona
trzeba by się przesiadać), wybudować za 300 mln zł przeznaczonych
na tramwaj jeszcze jeden most i dołem puścić tramwaj (i to wszystko
za 300 mln zł? – zupełna fantazja!). Padły jednak także godne rozważenia
propozycje modyfikacji przebiegu torowiska. Wiceprezydent
Wojciechowicz zadeklarował, że wszystkie pytania i sensowne propozycje
zostaną rozważone w trakcie dalszych prac i konsultacji. Jest na
to czas do grudnia 2016 r., kiedy to – jeśli chcemy uzyskać pieniądze
z Unii – musi zostać wydana decyzja środowiskowa. Były też momenty
zabawne. W ogniu największej dyskusji w torebce pewnej pani
odezwał się na pełny regulator telefon, grając wzywającą do boju arię
z opery „Wilhelm Tell”! Widać było, że włodarze miasta poczuli się
w tym momencie nieswojo…
Załoga Apollo 13, mimo „problemu”, zdołała jednak dotrzeć
do Ziemi i szczęśliwie wylądować. Może więc i tramwaj dojedzie
na Gocław? Są szanse, pod warunkiem, że władze miasta
zrobią wszystko, aby rozwiać wątpliwości mieszkańców. Astronauci
mieli chyba jednak łatwiej.
Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl