czwartek, 21 lutego 2013

MIESZKANIEC: Warszawskie kontrasty

O tym, że mieszkańcom prawobrzeżnej Warszawy żyje się gorzej niż ich sąsiadom po lewej stronie Wisły z grubsza wszyscy wiedzą. Wiele rzeczy widać zresztą gołym okiem. Brakowało jednak szczegółowego rozeznania różnic i głębszego spojrzenia na ten problem. Ten brak w jakimś stopniu wypełnia raport przygotowany na zlecenie Urzędu Stołecznego zatytułowany „Kierunki rozwoju m.st. Warszawy wobec perspektywy finansowej Unii Europejskiej 2014– 2020”, który ma być podstawą dyskusji publicznej na ten temat. Jedna z jego części dotyczy charakterystyki społeczno-demograficznej Warszawy. Rysuje się z niej dość ponury i nieciekawy obraz Pragi Północ, Pragi Południe, Targówka, a także Rembertowa i Wesołej na tle innych dzielnic stolicy. W niektórych niechlubnych statystykach dorównują im inne dzielnice, zwłaszcza Wola, ale na zasadzie wyjątku potwierdzającego regułę. Problemy kumulują się po prawej stronie. I tak na Pradze Północ (a także na Woli) jest zarejestrowanych najwięcej bezrobotnych w stosunku do liczby ludności. Powyżej przeciętnej w Warszawie są także Praga-Południe, Wawer, Targówek, Rembertów. W dodatku na Pradze Płd. zarejestrowanych jest najwięcej bezrobotnych (11,9% ogółu) w Warszawie. Najgorsze wyposażenie mieszkań w instalacje techniczno-sanitarne występuje w dzielnicach Praga-Północ, Rembertów, Wawer (a także Włochy), w których odnotowano największy odsetek mieszkań bez łazienki oraz centralnego ogrzewania. Np. na Pradze Płn. aż 30% mieszkań nie ma centralnego ogrzewania, a w Rembertowie ponad 20% (dla porównania na Ursynowie 1,4%). Blisko 20% mieszkań na Pradze Płn. nie ma łazienki (na Ursynowie 0,6%). Równocześnie, pomimo rosnącego wskaźnika oddanych mieszkań w Warszawie, jedyną dzielnicą, w której zjawisko to nie wystąpiło jest Praga Płn. Brak ten obejmuje każdą z form budownictwa tj. indywidualne, przeznaczone na sprzedaż i wynajem, spółdzielcze oraz komunalne (pierwszy blok komunalny został oddany już po zakończeniu badań). Dzielnice prawobrzeżne (Targówek, obie Pragi) przodują w rozwodach. Na Pradze Płn. odnotowano też najwyższy odsetek urodzeń pozamałżeńskich (34%) – ale jak nie ma gdzie mieszkać, albo mieszka się w podłych warunkach – to nie ma co się dziwić. W raporcie szczególnie podkreśla się różnice w szkolnych osiągnięciach uczniów pomiędzy dzielnicami. Na czele jest Ursynów/Śródmieście, gdzie odnotowano najlepsze wyniki ze sprawdzianu szóstych klas szkoły podstawowej (prawie 32 pkt), na końcu Praga Północ (25 pkt) z wynikiem poniżej średniej dla Warszawy (29 pkt), a druga od końca Wola. Podobnie w przypadku egzaminu gimnazjalnego najlepsze wyniki zarówno z części humanistycznej, matematyczno-przyrodniczej, jak i języka angielskiego osiągnęli uczniowie placówek śródmiejskich natomiast najniższe na Pradze-Północ. Jak tłumaczą autorzy raportu, wynika to ze zróżnicowania statusu społeczno-ekonomicznego rodziców, kapitału kulturowego rodzin oraz kumulacji problemów społecznych na terenach dzielnic. Niższy status społeczno-ekonomiczny rodzin często wpływa na mniejsze zainteresowanie lokalnej społeczności edukacją i słabsze angażowanie się w kształcenie dzieci i rozwój szkół. W efekcie najgorzej piszą testy uczniowie ze szkół w dzielnicach o największym odsetku osób korzystających z pomocy społecznej (obie Pragi, Wola). Ta analiza pokazuje wyraźny podział Warszawy, który zniwelować oczywiście nie będzie łatwo. Mam jednak nadzieję, że tego raportu nie zrobiono sobie a muzom i że dowiemy się niezadługo, jak władze miasta zamierzają przeciwdziałać rozwarstwieniu społecznemu warszawiaków i dyskryminacji dzielnicowej.

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl

piątek, 8 lutego 2013

MIESZKANIEC: Tylko 1% - a ile pożytku!

Co roku miliony rodaków przeznaczają 1% swojego podatku na działalność społeczną organizacji pozarządowych. Lwią część tych kwot otrzymują fundacje i towarzystwa najbardziej znane, prezentowane przez telewizje i gazety. Ich działalność jest z pewnością bardzo pożyteczna, ale ma charakter ogólnokrajowy i rzadko związana jest z naszą dzielnicą, osiedlem czy podwórkiem. Tymczasem obok nas, często w najbliższym sąsiedztwie, działają wspaniali społecznicy, którzy starają się rozwiązywać NASZE problemy – rodzinne, bytowe, zdrowotne, edukacyjne czy kulturalne. Winniśmy im wielką wdzięczność i wsparcie, bo bezpośrednio lub pośrednio z ich pracy i zaangażowania korzystamy. Problem w tym, że często nie wiemy o ich istnieniu. Dlatego rok temu podjąłem (wraz z panią poseł Alicją Dąbrowską) bardzo nietypową inicjatywę. Zwróciliśmy się mianowicie na łamach dwóch praskich gazet lokalnych („Mieszkaniec” i „Echo”) do mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy o przekazywanie 1% swojego podatku dla praskich organizacji pozarządowych, zajmujących się przede wszystkim dziećmi z ubogich rodzin, niepełnosprawnymi, chorymi czy tzw. „dziećmi ulicy”. Wymieniliśmy przy tym te organizacje (w sumie było ich 11), szczegółowo informując, czym się zajmują i jak wypełnić PIT.
Dziś chciałbym poinformować, jakie były rezultaty tej akcji. Skuteczność apelu można ocenić przez porównanie liczby darczyńców i przekazanej kwoty w 2012 roku z analogicznymi danymi za rok 2011. Otóż w roku 2011, kiedy nikt nie występował publicznie z takim apelem, ani nie wskazywał odbiorców 1% podatku, wspomniane wyżej 11 organizacji otrzymało przekazy od 1955 podatników na kwotę 161,6 tys. zł. W roku 2012, po wystosowaniu apelu, liczba darczyńców wzrosła do 3182 (a więc o 63%), a przekazana kwota wyniosła 338,4 tys. zł (czyli o 109% - ponad dwukrotnie więcej!). Nie wszystkie zaproponowane przez nas organizacje cieszyły się jednakowym zainteresowaniem darczyńców, ale ten rezultat oczywiście bardzo cieszy i wszystkim mieszkańcom Pragi Północnej i Południowej, Targówka i Białołęki oraz Rembertowa i Wesołej, którzy wysłuchali naszego apelu, serdecznie dziękujemy. Dla naszych, praskich organizacji liczy się każda złotówka, zwłaszcza w dzisiejszych, kryzysowych czasach. Nie mogę jednak pominąć faktu, że liczby te pokazują jednocześnie, jak niewielu z nas w ogóle decyduje się na przekazanie cząstki swego podatku właśnie tym najbliższym nam, bo praskim, organizacjom. Według moich zgrubnych obliczeń, co najmniej 120 tys. mieszkańców wymienionych wyżej dzielnic składa osobiście lub przez internet swoje zeznania podatkowe, a z nich tylko 3182 przekazało środki na rzecz praskich organizacji. To zaledwie około 3%. Nie piszę tego w tonie pretensji, a raczej po to, aby pokazać, jakie mamy jeszcze ogromne możliwości i rezerwy, aby dopomóc samym sobie. To przecież nic nie kosztuje! Jeśli przykładowo czyjś podatek PIT wyniósł za poprzedni rok 4000 zł, to podatnik może zadysponować 40 zł (1%) dla wskazanej organizacji pożytku publicznego, a 3960 zł pójdzie do budżetu. Jeśli nic nie zrobi, to całe 4000 zł przekaże fiskusowi. Jeśli więc jest możliwość „bezbolesnego” dopomożenia ważnym dla nas i naszych dzieci społecznikom, to czemu tego nie uczynić? W tym roku ponownie zwrócimy się z p. poseł Alicją Dąbrowską do Państwa i mam nadzieję, że liczba darczyńców znacząco wzrośnie.
Życzmy sobie tego, bo jest to w naszym wspólnym interesie.

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl