Sejm - za sprawą dziennikarzy i samych posłów
- nie przestaje się kojarzyć obywatelom z kabaretem, a w związku z tym
umykają powszechnej uwadze rzeczy ważne, o których tam się mówi.
Ostatnio bohaterem mediów stał się pewien młody poseł Solidarnej Polski -
zwany dalej Młodym Posłem (darujmy nazwisko) - z wykształcenia
politolog (co nie jest w tym przypadku bez znaczenia).
W imieniu klubu uzasadniał on wniosek o wyrażenie wotum
nieufności wobec ministra transportu, Sławomira Nowaka. Mówił z dużą
swadą, w lekkiej, rozrywkowej formie, przekazując jednak przy okazji
sporo informacji i liczb. To nie one się jednak przebiły do telewizji (i
świadomości publicznej), lecz słoik z rzekomą pluskwą, który wręczył
ministrowi w trakcie swojego wystąpienia. Pluskwa na pluskwę nie
wyglądała, nawet dla laika - za duża. Jak stwierdził autorytatywnie
poseł Stefan Niesiołowski, entomolog, był to karaluch. Młodemu Posłowi
zarzucono nieuctwo - faktycznie nie popisał się ani wiedzą, ani dobrym
smakiem, ale to nie znaczy, że w merytorycznych kwestiach nie miał w
ogóle racji. Co do poziomu wiedzy Młodego Posła, znacznie bardziej niż
to, że pomylił karalucha z pluskwą, poruszyło mnie jego nonszalanckie
podejście do liczb. Jego wystąpienie było nimi naszpikowane i w związku z
tym mogło sprawiać wrażenie dobrze udokumentowanego, tyle że już na
początku "podłożył się", co znacznie osłabiło moją wiarę w ścisłość jego
dalszych wywodów. Stwierdził mianowicie, że Niemcy za 2,5 mld dolarów z
planu Marshalla zrobili więcej, niż polski rząd za 15 mld dolarów,
które otrzymał z Unii na drogi. Porównanie bez sensu, bo 2,5 mld dolarów
60 lat temu, to jakieś 18 mld dolarów dzisiaj! Dolar był wtedy po
prostu znacznie więcej warty.
Poseł, który przedstawia się jako analityk, chce by
"przemówiły fakty i twarde dane", nie powinien popełniać takich błędów.
Takie porównania i oskarżanie na ich podstawie polskiego rządu o
nieudolność w wykorzystaniu unijnych pieniędzy są bez sensu i obnażają
braki w wykształceniu ekonomicznym. Inna wpadka dotyczyła wpływów zaplanowanych do
budżetu z fotoradarów. Jak powiedział Młody Poseł, będą one "30 razy
wyższe niż w roku ubiegłym, czyli o 300 mld większe". Oczywiście, w
budżecie wpływy z mandatów za przekroczenie prędkości nie powinny być w
ogóle planowane, ale 300 mld zł to wartość całego budżetu! Taki
lekceważący stosunek do liczb utrudnia poważną dyskusję. Jakby tego było mało, na koniec Młody Poseł ujawnił
też braki w wykształceniu historycznym. Polemizując z Donaldem Tuskiem
zarzucił mu, że stosuje standardy PRL, ponieważ każdą krytykę swojego
rządu traktuje jak krytykę państwa polskiego. "Ja tę retorykę znam, bo
dobrze się uczyłem historii. Wie pan, kto tak mówił? Stanisław Gomułka.
On za każdym razem utożsamiał swoją krytykę z krytyką państwa" -
oświadczył Młody Poseł. A jednak poseł kiepsko się uczył historii, bo
chodziło oczywiście o Władysława Gomułkę. Stanisław Gomułka jest
ekonomistą.
Czy po tym wszystkim ktoś jeszcze był w stanie zauważyć, że Młody Poseł jednak miał trochę racji? Oddzielić ziarno od plew? Ta debata nasunęła mi jeszcze jedną refleksję,
istotną chyba dla wszystkich polityków. Trzeba miarkować swoje
obietnice, bo to z nich, a nie z konkretnych wyników jesteśmy
rozliczani. Rząd Platformy Obywatelskiej zrobił dużo dla rozwoju
infrastruktury, więcej niż jego poprzednicy, ale... obiecał znacznie
więcej, więc zamiast się chwalić, musi się tłumaczyć.
Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.gazetaecho.pl
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.gazetaecho.pl