Ustawa o in vitro podpisana i wchodzi
w życie. Niestety, nadal na jej temat
krąży wiele mitów. Wytrwale, cierpliwie
i kompetentnie próbował rozprawić się
z tymi mitami w czasie słynnej debaty
w Senacie wiceminister zdrowia, Igor
Radziewicz-Winnicki, odpowiadając
przez 6 godzin na wszelkie możliwe
pytania senatorów. Nie ma transmisji z Senatu, więc pozwoliłem
sobie stworzyć małe kompendium wiedzy, przytaczając w skrócie
niektóre z najbardziej dociekliwych pytań lub opinii i merytorycznych
na nie odpowiedzi.
Pyt.: Jak wzrasta liczba wad rozwojowych w przypadku zamrożenia?
Odp.: Mrożenie nie powoduje uszkodzenia zarodków (…) nie
wpływa ani na powstawanie wad genetycznych, ani na gorszy rozwój
zarodka.
Pyt.: Jakie prawo dopuszcza zniszczenie życia dziecka w fazie zarodkowej,
dlatego że zostało poczęte jako nadliczbowe albo jego płeć
nie satysfakcjonuje rodziców, bo chcieli chłopca, a mają dziewczynkę,
albo chcieli dziewczynkę, a mają chłopca?
Odp.: Ustawa ewidentnie wprowadza zakaz wyboru jakichkolwiek
cech dziecka, które ma się urodzić, na żądanie rodziców. Wyjątkiem jest
sytuacja, w której wybór jakichś cech, w tym płci, pozwala na uniknięcie
ciężkiej nieuleczalnej choroby dziedzicznej. Czyli wtedy, kiedy
z wiedzy medycznej wynika, że np. wszyscy chłopcy będą mieli daną
chorobę, a dziewczęta nie.
Pyt.: Metoda in vitro to jest po prostu kupienie sobie dziecka.
Odp.: Metoda leczenia niepłodności in vitro nie jest handlem
człowiekiem. Handel ludźmi jest zakazany i ścigany prawem mię-
dzynarodowym oraz prawem krajowym. To jest przestępstwo cięż-
kiego gatunku. (…) Leczenie niepłodności metodą in vitro nie jest
kupowaniem sobie dzieci, tak samo jak leczenie operacyjne – nawet
wtedy, gdy jest prowadzone w prywatnym sektorze – nie jest
kupowaniem sobie zdrowia. Jest ewentualnie kupowaniem świadczeń
zdrowotnych, ale nie kupowaniem zdrowia.
Pyt.: Co jeżeli zarodki ludzkie umrą… Tu się faktycznie nic nie
mówi o obronie zarodków.
Odp. Ustawa po raz pierwszy wprowadza w polskim prawie zasadę
ochrony zarodka przed zniszczeniem. Za zniszczenie zarodka zdolnego
do prawidłowego rozwoju grozi kara pozbawienia wolności od sześciu
miesięcy do lat pięciu.
Pyt.: Jak ta ustawa może mieć w nazwie „leczenie”? Czy kobieta po
takim urodzeniu dziecka staje się płodna?
Odp.: Leczenie może być albo objawowe, albo przyczynowe. Niestety,
większość chorób potrafimy leczyć tylko objawowo. Chory, któremu
podajemy insulinę, nie zaczyna produkować swojej własnej insuliny,
nadal ma cukrzycę. Choremu, który nie widzi, dajemy okulary korekcyjne.
Niesłyszącemu – aparat słuchowy. I tak samo jest z leczeniem
niepłodności. Jest to stosowanie medycznie wspomaganej prokreacji.
Pyt.: Co pan sądzi na temat naprotechnologii?
Odp.: Nie ma takiej technologii medycznej, która nazywa się
„naprotechnologia”. Ta zbitka słów pochodzi od nazw stowarzyszenia
ochrony życia NaProLife – stąd NaProTechnology. I dlatego
w języku polskim mówimy „naprotechnologia”. Ale interwencje
medyczne postulowane przez piewców i popularyzatorów idei
naprotechnologii odnoszą się do zachęcania par do współżycia
w okresie dni płodnych, do obserwacji cyklu miesiączkowego, do
wykonywania innych badań diagnostycznych, do leczenia hormonalnego.
Świetnie, ale co zrobić, jeśli to wszystko nie pomaga?
Czytelnikom, którzy chcieliby się więcej na temat in vitro dowiedzieć,
polecam stronę internetową www.senat.gov.pl, stenogram z dnia
8 lipca br. Mówi się: Kto pyta, nie błądzi. W przypadku senatorów powiedzenie
to się niestety nie sprawdziło, bo ci, którzy zadawali pytania
i otrzymali wyczerpujące wyjaśnienia, gdy zabierali głos w dyskusji nadal
powielali te same mity i półprawdy. Widać było, że teksty wystąpień
zostały napisane wcześniej i trzeba je było wygłosić.
Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl