środa, 29 kwietnia 2015

MIESZKANIEC: Port Praski - jak nie praski

Ratusz po raz kolejny wyłożył do publicznego wglądu plan zagospodarowania Portu Praskiego. Do poprzedniej wersji, z listopada 2011 r., zgłoszono około 600 uwag, po których rozpatrzeniu zdecydowano się na pewne zmiany. M.in. ma pozostać na starym miejscu pomnik Kościuszkowców.
Ma być więcej przejść do portu dla pieszych. Zrezygnowano z jednego z wysokościowców. Przybędzie – na wniosek inwestora – duża galeria handlowa. Projekt wciąż jednak budzi kontrowersje, a zastrzeżenia dotyczą m.in. gęstości planowanej zabudowy. Na stosunkowo małym obszarze (niespełna 40 ha) mają powstać m.in. cztery wieżowce (o wysokości 160, 140, 120 i 100 m) z biurami (w sumie około 200 tys. m kw. pow.), apartamentami, hotelem, galerią handlową i usługami, luksusowa dzielnica mieszkaniowa (budynki do 40 m) także ze sklepami, restauracjami i lokalami usługowymi oraz kompleks sportowy, marina dla jachtów. Szacuję, że w dni powszednie, w godzinach od 8.00 do 17.00 będzie tu przebywało ̶ uwzględniając mieszkańców, pracowników i przyjezdnych – do 30 tys. ludzi. Część dojedzie koleją,metrem, planowanym tramwajem wodnym, ale wielu samochodami. Gdzie je postawią? Na Okrzei, Kłopotowskiego, innych bocznych uliczkach? Obawiam się, że szykuje się w tym rejonie komunikacyjny Armageddon. Bywałem na wielu spotkaniach w tej sprawie, proponowałem obniżyć domy i zmniejszyć ich powierzchnię, ale te postulaty, nie tylko moje, jedynie częściowo uwzględniono. 20 kwietnia odbyła się dyskusja publiczna nad nowym planem. Nie wiem, czy była za mało rozreklamowana, czy też miejsce zostało
niefortunnie wybrane (Pałac Kultury i Nauki zamiast jakaś sala na Pradze), ale uczestniczyło w niej zaledwie ok. 20 osób, a nie wierzę, by Prażanie nie byli nią zainteresowani. W dodatku głos zabierali
głównie architekci i urbaniści. Opinie były podzielone. Od skrajnie negatywnej: po co tu wieżowce?
nie pasują do Pragi, do jej zabudowy historycznej, oszpecą Warszawę, po pełną superlatyw laurkę: wspaniałe dzieło, przykład dla innych miast, dowód odwagi projektantów itp. Wątpliwości wzbudziła
ul. Nowojagiellońska, która ma być przedłużeniem ul. Zamoyskiego do ul. Okrzei, a dalej kilkusetmetrowym tunelem ciągnąć się do al. Solidarności. Będzie, nie będzie? Potrzebę jej budowy zakwestionowali niezależnie od siebie specjaliści z Politechniki Warszawskiej i Krakowskiej, którym miasto oraz inwestor czyli spółka Port Praski, zlecili wykonanie ekspertyz. Mimo to ulica figuruje w świeżo zaktualizowanym studium zagospodarowania miasta, które jest nadrzędne w stosunku do planów miejscowych, a więc i Portu Praskiego. Po co miasto zlecało ekspertyzę, skoro z niej nie skorzystało? Czy znowu trzeba będzie aktualizować studium, a potem plan Portu czyli po raz kolejny odłożyć sprawę? I tak ad calendas Graecas? Wskazywano na wciąż nieusunięte utrudnienia w dostępie do portu. Na grożący mieszkańcom brak słońca z powodu wysokiej zabudowy. Na problem garaży i parkingów. Pytano o zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Nie padły konkretne odpowiedzi, ale wiem, że z tymi ostatnimi jest wielki kłopot. Miasto nie kwapi się z wydawaniem pieniędzy na śluzę. Spółka Port Praski chciałaby ją zbudować, ale nie może, bo przepisy nie pozwalają, by tego typu instalacje budował prywatny inwestor. Sytuacja jest więc patowa. Może ratusz powinien się zdecydować na partnerstwo publiczno-prywatne? Niech wreszcie coś się ruszy z inwestycjami, o których mówi się w Warszawie od dwóch dekad. Plan był wyłożony do 29 kwietnia, ale nadal jest dostępny na stronach internetowych miasta (www.bip.warszawa.pl). Zachęcam do zapoznania się z nim oraz zgłaszania uwag. Można je składać na piśmie skierowanym do Prezydenta za pośrednictwem Biura Architektury i Planowania Przestrzennego (ul. Marszałkowska 77/79, 00-683 Warszawa) albo w dzielnicy. Jest na to czas do 20 maja. Nie zostawiajmy sprawy urzędnikom.

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl

czwartek, 16 kwietnia 2015

MIESZKANIEC: Jej szerokość Grochowska

Jesteśmy już parę miesięcy po wyborach samorządowych i dzielnice się aktywizują. Pod koniec marca władze Pragi Południe zaprosiły mieszkańców do klubokawiarni Kicia Kocia na spotkanie na temat przyszłości ul. Grochowskiej. Na początku wiceburmistrz Jarosław Karcz zabrał dość licznie zgromadzoną publiczność na wirtualny spacer przedstawiając poszczególne obiekty, zabudowania oraz miejsca, w których dzielnica zamierza inwestować lub realizować własne projekty. Potem były pytania i odpowiedzi. Zgodnie z postulatami zgłaszanymi w trakcie ubiegłorocznych konsultacji społecznych, Grochowska ma stać się ulicą rzemieślników. (Bankowcom już dziękujemy!). Mają tu wrócić nie tylko szewcy, krawcy, zegarmistrzowie, ale też kaletnicy, tapicerzy, ramiarze, garncarze, ceramicy, itp. zanikające zawody, których doliczono się ponad 20. Wytypowano na razie dziewięć lokali, do tej pory na podstawie konkursu objęte zostały trzy, ale początki jak wiadomo zawsze są trudne. Projekt będzie kontynuowany. Ulicą z charakterem ma też zostać Skaryszewska. Władze chcą tu stworzyć kolejną przystań dla artystów wynajmując im po preferencyjnych cenach lokale na pracownie. Projekt wywołuje trochę kontrowersji wśród mieszkańców innych części Pragi Płd., ponieważ akurat w tej okolicy nie brakuje zaplecza dla inicjatyw kulturalnych, choćby Lubelska 30/32 czy Soho Faktory, są też teatry. Dlaczego tylko na Kamionku będzie działo się coś ciekawego? - pytano. Jak jednak tłumaczył burmistrz, w dyspozycji miasta mało jest dużych powierzchni, na których można by urządzić pracownię malarską czy też scenę teatralną, a przy Skaryszewskiej można je wygospodarować w dawnych fabryczkach, drukarniach itp. Poza tym, mimo iż trochę tu się ostatnio zmieniło na lepsze, jest to wciąż najbardziej zaniedbana część dzielnicy. Ale i na samej Grochowskiej napotykamy na kontrasty. W sąsiedztwie odrestaurowanych zabytkowych kamienic straszą budynki i tereny w opłakanym wręcz stanie, zaśmiecone, ogrodzone odrapanymi płotami. Przyczyny są od lat takie same. Jak wyjaśniał J.Karcz, z jednej strony jest to bariera finansowa, z drugiej - roszczenia związane z dekretem Bieruta. W budynkach i na działkach objętych roszczeniami miasto nie może nic zrobić. Przyjęta przez Senat ustawa, której jestem współautorem, a nad którą pracuje obecnie Sejm, pozwoli w dużym stopniu uchylić drugą z tych barier. (Przypomnę, że chodzi m.in. o to, by w przypadku, gdy roszczenie zostało zgłoszone dawno temu, ale właściciel lub spadkobiercy się nie zgłaszają, nieruchomość przechodziła na własność gminy). Przysłuchując się dyskusji zdałem sobie natomiast sprawę, że potrzebna byłaby jeszcze jedna ustawa. Mianowicie taka, która zobowiązywałaby właścicieli do zadbania o odzyskane mienie i zagospodarowania go w ściśle określonym terminie. Gdyby się z tego nie wywiązali, gmina przejmowałaby nieruchomość. W innych krajach istnieją takie rozwiązania. My ich nie mamy, zdarza się więc, że po zwróceniu właścicielom budynki - na spotkaniu mówiono m.in. o zabytkowej piekarni Teodora Reicherta przy
Rondzie Wiatraczna oraz pawilonach przy Szembeka – nadal niszczeją. W związku z budową obwodnicy Śródmieścia w perspektywie kilku najbliższych lat duże zmiany szykują się przy Rondzie Wiatraczna. Wygrała, choć droższa, koncepcja poprowadzenia obwodnicy pod ziemią, okoliczne kamienice nie będą więc wyburzane, a miejsce ma stać się, jak zapewniał burmistrz, bardziej przyjazne mieszkańcom. Skoro tak, to zaproponowałem, by powstało tu jedno z 10 planowanych przez miasto centrów lokalnej społeczności, gdzie można będzie zrobić zakupy, załatwić sprawy na poczcie, porozmawiać ze znajomymi itd. Do wzięcia na ten cel z miejskiej kasy jest 5 mln zł, trzeba tylko aktywnie o te pieniądze zawalczyć. Mimo iż nie wszystkie pytania mieszkańców doczekały się konkretnych odpowiedzi, spotkanie uważam za udane. Mam nadzieję, że będzie inspirujące dla władz dzielnicy.

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl