czwartek, 20 lutego 2014

MIESZKANIEC: Tramawaj dla Saskiej Kępy i Gocławia

Rada Osiedla Gocław zbiera od kilku tygodni podpisy pod inicjatywą budowy linii tramwajowej łączącej Gocław z centrum Warszawy. Samorządowcy z prywatnych funduszy sfinansowali druk 10 tys. ulotek, uruchomili specjalny profil na Facebooku, wyłożyli listy i rozwiesili plakaty w punktach usługowych, restauracjach, sklepach. W akcję zaangażowały się też spółdzielnie mieszkaniowe.
Pomysł pojawił się już w latach 70. Potem sprawa przycichła, ale co jakiś czas wracała, ostatnio w 2007 r., ale znowu została odłożona do lamusa w związku z protestami części mieszkańców, którzy obawiali się hałasu pod swoimi oknami, utraty miejsc parkingowych itp. Tymczasem Gocław się rozrastał, przybywało ludzi i samochodów, i w rezultacie podróż stąd do centrum stawała się coraz dłuższa i bardziej uciążliwa. Dzisiaj w godzinach szczytu to istny koszmar. Autobusy, podobnie jak samochody prywatne, utykają w ogromnych korkach. Wąskim gardłem jest jednopasmowa ul. Bora-Komorowskiego, stanowiąca główny ciąg komunikacyjny w tym kierunku. Przy czym paradoksem, na który mieszkańcy Gocławia często zwracają uwagę, jest to, że ulice boczne, wewnątrz osiedla, są dwupasmowe. Skutecznym remedium na te kłopoty – a będą się one jeszcze pogłębiać, bo planowana jest budowa 7 tys. mieszkań, czyli obecnym 60-70 tys. mieszkańcom przybędzie około 15 tys. sąsiadów – byłoby metro. Tyle że to pieśń przyszłości. Najwcześniej dotrze tu w 2030 r. W dodatku będzie kosztować około 4,5 mld zł. Natomiast tramwaj mógłby tu dojechać już za 5 lat, za 200–250 mln zł. W dodatku jest szansa, by projekt ten uzyskał 85-procentowe dofinansowanie z nowego budżetu Unii Europejskiej na lata 2014–2020, władze miasta muszą jednak odpowiednio wcześnie zgłosić taki wniosek. Podczas zorganizowanego przez Radę Osiedla spotkania informacyjnego na ten temat przedstawione zostały szczegółowo różne warianty przebiegu trasy tramwajowej, na czele z rekomendowanym przez Biuro Drogownictwa Urzędu m.st. Warszawy i popieranym przez samorządowców, mianowicie – od Al. Waszyngtona , dalej wzdłuż ogródków działkowych wiaduktem nad Al. Stanów Zjednoczonych, do ul. Bora-Komorowskiego, wzdłuż niej do obecnej pętli autobusowej na Gocławiu. Zatem – wbrew wciąż kursującym, fałszywym bądź przestarzałym informacjom – tramwaj nie będzie przejeżdżał „tuż pod oknami”, jak niektórzy się obawiają. Mieszkańcy Międzynarodowej czy Afrykańskiej mogą spać spokojnie. Byłaby to też swoista obwodnica Saskiej Kępy i jej mieszkańcy także by na tym skorzystali, dzięki zmniejszeniu ruchu aut z Gocławia oraz dodatkowej komunikacji. Przy okazji zostałaby poszerzona ul. Bora-Komorowskiego. Nie mam wątpliwości, że jest to słuszna inicjatywa. Nareszcie ktoś pomyślał konkretnie, zamiast fantazjować na temat metra, które nie wiadomo, kiedy powstanie. Zresztą w wielu miastach zachodniej Europy, m.in. Strasburgu, gdzie bywam jako delegat do Rady Europy, komunikacja miejska oparta jest na tramwajach. Dzięki nowoczesnym technologiom nie powodują one praktycznie drgań i hałasu, są szybkie i komfortowe – jeżdżą równie sprawnie jak metro. Podobnie myśli burmistrz Pragi-Południe, Tomasz Kucharski, który jest pełen uznania dla organizatorów tej akcji i w pełni ją popiera. Niestety, ratusz ma obiekcje i waha się z decyzją – inne dzielnice też ubiegają się o linie tramwajowe. Rada Osiedla zamierza do końca lutego przekazać pani prezydent zebrane podpisy, żeby przekonać ją, jak duże jest poparcie dla tej inwestycji. Można je składać m.in. na Facebooku: www.facebook.com/tramwajnagocław, a także w moim biurze przy ul. Grochowskiej 302.
Zdecydowanie zachęcam do popierania tej koncepcji!

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl

czwartek, 6 lutego 2014

MIESZKANIEC: Park niezgody

Rozgorzał na nowo spór o przyszłość Parku Skaryszewskiego, drugiego pod względem wielkości parku Warszawy, wpisanego do rejestru zabytków stolicy. Miłośnicy parku alarmują, że choć jego rewaloryzacja jeszcze się nie zaczęła – i nie wiadomo, czy i kiedy się zacznie, bo nie ma na nią pieniędzy – wycięto niedawno 43 drzewa. Zgłaszają też szereg wątpliwości i zastrzeżeń wobec planowanych zmian, które – ich zdaniem – zniszczą naturalne piękno parku. O tym, jak bardzo napięta i pełna podejrzliwości jest atmosfera wokół tego problemu mogłem przekonać się podczas spotkania mieszkańców z urzędnikami i projektantami, które odbyło się w styczniu z inicjatywy warszawskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.
Projekt rewaloryzacji został wykonany w 2009 r. i wymaga pewnej aktualizacji, ale główne jego założenia pozostaną. Chodzi przede wszystkim, jak wyjaśniali autorzy, o odtworzenie pierwotnej kompozycji parku, zgodnej z zamysłem Franciszka Szaniora, który założył park ponad 100 lat temu. Od tego czasu ta kompozycja uległa deformacji, a park żyjąc własnym życiem zatracił swe wartości kulturowe i historyczne. Planuje się przywrócić dawny układ alejek i rodzaj ich nawierzchni (asfalt
i odpowiednio dobrane mieszanki żwiru), posadzić rosnące tu kiedyś rośliny, a także nowe drzewa w miejscu tych, które zostały wycięte, bo były chore i zagrażały bezpieczeństwu spacerowiczów. Zrekonstruowane będą ogrody: daliowy i różany, pojawią się stylowe latarnie, kosze na śmieci, ławki oraz nowe toalety. Oprócz wszystkich alejek i placów, podświetlone zostaną rzeźby, pomniki, miejsca pamięci, mostki, przystanie i cenne kolekcje roślin. Przewiduje się modernizację mostków, groty z kaskadą, konserwację stawów, urządzenie nowego placu zabaw i remont istniejącego, stworzenie trawiastych plaż nad Jeziorkiem Kamionkowskim, budowę przystani, uruchomienie wypożyczalni sprzętu wodnego. Wzdłuż ulic Waszyngtona oraz Zielenieckiej mają być stworzone tzw. ostoje przyrody, czyli miejsca przeznaczone dla zwierząt. W planach jest też odtworzenie ogrodzenia wraz z trzema bramami i pięcioma furtkami. Jest to zatem ogromne i ambitne przedsięwzięcie, którego koszt szacuje się na kilkadziesiąt milionów złotych (bliżej 100 niż 50). Wiceburmistrz Pragi-Południe, Robert Kempa mówił, że pieniądze na pewno się znajdą, bo Park Skaryszewski wpisany jest do programu rewitalizacji miasta na lata 2014–2020. Z sali padały jednak pytania: Po co tak duży remont? Komu jest potrzebny? Czy musimy poprawiać park, który jest piękny? Mówiono też, że brak ogrodzenia się sprawdza i również jest pewną wartością oraz że nie należy się sztywno trzymać historycznych planów. Na pytanie, czy park powinien zostać dokładnie taki, jaki jest teraz, ręce podniosło około 30–40% zebranych. Jak z tego wynika, potrzebne są konsultacje społeczne w sprawie zmian w „Skaryszaku”. Zarząd Oczyszczania Miasta, który opiekuje się parkiem, zadeklarował, że zrobi je, „jeśli dostanie fundusze”, w ostatnich latach były pilniejsze potrzeby. Po co więc w ogóle zorganizowano to spotkanie? – zastanawiali się uczestnicy. W związku z tym zaproponowałem inny sposób podejścia do projektu rewaloryzacji. Mianowicie, rozpisanie wśród użytkowników parku ankiety, na podstawie której z całego katalogu zadań do wykonania wybrano by te najpilniejsze i po kolei, stopniowo je realizowano. Dzięki temu zamiast kilkudziesięciu milionów złotych wystarczyłoby na początek kilkaset tysięcy, czy też jeden milion, a okoliczni mieszkańcy i miłośnicy parku przekonaliby się, że nic nie dzieje się za ich plecami i – być może – z większym zaufaniem podchodzili do urzędniczych poczynań i zapewnień, że park nie utraci swych walorów, przeciwnie – będzie tu lepiej, ładniej i bezpieczniej, i ani przyroda, ani ludzie nie ucierpią.

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl