wtorek, 23 czerwca 2015

MIESZKANIEC: Piękne umysły II

Poprzedni felieton w „Mieszkańcu” po- święciłem konferencji, zorganizowanej niedawno przez Centralną Bibliotekę Wojskową. Na konferencji tej przedstawiono nieznane fakty, dotyczące udziału polskich naukowców w zwycięstwie w II wojnie światowej. W poprzednim felietonie przypomniałem: rozszyfrowanie słynnej niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma przez genialnych polskich matematyków znaczące udoskonalenie radaru przez prof. Pawła Nowackiego, a także o patencie braci Konopackich, czyli niezwykle twardej i odpornej sklejce, z której wyprodukowano ponad 1200 samolotów Mosquito, biorących udział w bitwie o Anglię, w Normandii i w nalotach na Niemcy. Niestety, miejsce na felieton było ograniczone i na tym musiałem zakończyć. Zapowiedziałem jednak ciąg dalszy. Oto on. Zacznijmy od inż. Józefa Kosackiego, który w 1941 r. skonstruował ręczny wykrywacz min. Detektor ten (Polish mine detector Mark I) był używany przez wojska brytyjskie aż do 1995 r. (Amerykanie korzystali z niego podczas wojny w Zatoce Perskiej), a w czasie II wojny światowej – począwszy od El-Alamein (wytyczono bezpieczną ścieżkę dla czołgów na zaminowanej przez wojska Rommla plaży), przez lądowanie w Normandii i inwazję na Sycylię. Inż. Kosecki zastrzegł, aby w nazwie znalazło się słowo „polish” i oddał go wojsku sprzymierzonych bezpłatnie (otrzymał za to list gratulacyjny od króla Jerzego VI). Następna polska mądra głowa to mjr Rudolf Gundlach, który jeszcze w 1934 r. opatentował czołgowy peryskop odwracalny. Peryskop z możliwością obrotu o 360 st. był prawdziwą rewolucją w wojskach pancernych i okrętach, bo błyskawicznie, bez konieczności odwracania głowy, umożliwiał obserwację całego horyzontu. Wynalazek Gundlacha – jeden z najdoskonalszych w II wojnie światowej ̶ opierał się na zastosowaniu dodatkowej przystawki pryzmatycznej. Peryskopem tym posługiwały się w większo- ści swoich czołgów wojska brytyjskie i radzieckie (w czołgach T-34 i T-70), a następnie został wykorzystany do produkcji podobnych rozwiązań przez Amerykanów (m.in. w czołgach Sherman). Inż. Tadeusz Heftman kierował wytwarzaniem zminiaturyzowanych radiostacji własnego pomysłu (od 1944 r. produkowano ich około tysiąca rocznie) dla ruchu oporu w krajach okupowanych, m.in. w Polsce i we Francji. Wymyślił też tzw. laryngofon – urządzenie przykładane do krtani umożliwiające komunikację głosową w warunkach wielkiego hałasu – np. w kabinie ówczesnego samolotu. Wacław Struszyński skonstruował antenę namiarową, umożliwiają- cą bardziej dokładne wykrywanie niemieckich okrętów podwodnych korzystających z łączności radiowej na wielkich częstotliwościach. Wyprodukowano 3 tys. takich anten dla okrętów eskortujących morskie konwoje. Pomogło to aliantom wygrać bitwę o Atlantyk. Jan Czochralski, genialny chemik-wynalazca, którego pomysły i opracowane technologie stosowano m.in. do odlewania skorup do granatów i hartowania luf pistoletów, jest do dzisiaj najczęściej cytowanym polskim uczonym we współczesnym świecie techniki! Uchwałą Senatu rok 2013 został ogłoszony rokiem prof. Czochralskiego. W czasie II wojny światowej miesięcznie ginęło ok. 1 mln ludzi! Jak szacują polscy historycy, dzięki wkładowi polskich wynalazców możliwe było skrócenie II wojny światowej, co najmniej o 1 rok. Może to przesada, ale niechby i o miesiąc – to i tak uratowali oni milion istnień ludzkich! Z tych ludzi – a nie tylko z bohaterów przegranych bitew – powinniśmy być dumni. O nich powinniśmy uczyć w szkołach. I jeszcze jedno: nie byłoby tych wspaniałych wynalazców, gdyby nie wysoki poziom nauczania nauk ścisłych, zwłaszcza matematyki, w polskich szkołach przed wojną. A my, we współczesnej Polsce, na 10 lat wyrzuciliśmy matematykę z matury! Wstyd! Teraz nadrabiamy straty, ale to praca na długie lata.

Marek Borowski
Senator warszawsko - PRASKI
źródło: www.Mieszkaniec.pl